Kacper Gazda, MILO: Ludzie to nie zasób, ludzie to kapitał

Kacper Gazda urodził się w Opolu Lubelskim 30 lat temu. Gdy w domu pojawił się pierwszy komputer, zaraził się pasją do technologii. W 2010 roku założył MILO.

W liceum, do którego chodził w Kraśniku, zaczął swoją przygodę z programowaniem. Po studiach wyjechał do pracy do Warszawy, gdzie rok później założył MILO. W 2015 roku wrócił do Lublina, by otworzyć nowe biuro MILO – obecnie z jedną z najbardziej innowacyjnych firm IT działających w Lublinie.

MILO powstało w 2010 roku jako firma jednoosobowa I w takim wymiarze działało przez pierwszy rok swojej działalności. MILO specjalizuje się w tworzeniu oprogramowania na wiele platform. Jeszcze w 2014 roku firma utworzyła swoje biuro sprzedażowe również w Warszawie. W 2015 w planie są dwa kolejne – w Niemczech oraz kolejne w Polsce. W ciągu ostatnich 3 lat liczba osób zatrudnionych w MILO wzrosła niemal 10-krotnie. – Pierwsze próby z programowaniem zacząłem już na początku liceum. Miałem bardzo dobrego nauczyciela informatyki, który zaraził mnie programowaniem i uczył rozwiązywać różne problemy – wyjaśnia Kacper Gazda, założyciel MILO. – Pamiętam, że kupiłem wtedy książkę o języku programowania Pascal. Bardzo jej nie lubiłem, ale dzięki niej nauczyłem się tworzyć proste algorytmy. Kolejną próbę podjąłem z nauką języków C/C++ I tutaj na szczęście narodziła się pasja do programowania. Jak dodaje, były to jednak rzeczy, które jeszcze nie miały szans w starciu z komercyjnym światem.

W trakcie studiów na Politechnice Lubelskiej, Kacper Gazda dołączył do niedużej firmy ViP International, w której uczył się stawiać pierwsze kroki w komercyjnym świecie firm z branży IT. Wiktor Sobieski, który prowadził firmę, zgodził się przyjąć Kacpra na staż. W jego trakcie Kacper Gazda, jako swoją pracę magisterską napisał wieloplatformowe narzędzie do nawigacji morskiej. – Jeszcze parę lat temu nie było tylu aplikacji co teraz, zwłaszcza na telefony komórkowe. Gdy chciało się mieć aplikację o określonej użyteczności, najlepiej było napisać taki program samemu – tłumaczy Kacper Gazda. – Obecnie wygląda to zupełnie inaczej, bo niemal każdy chętny może przystąpić do projektu FOSS (Free and Open Source Software) i współpracując zdalnie z programistami z całego świata tworzyć nowe rzeczy.

Po skończeniu studiów Kacper Gazda wyjechał do Warszawy, gdzie związał się z działem R&D firmy Samsung Polska. Na stanowisku młodszego inżyniera oprogramowania dla platform mobilnych, pracował nad wieloma projektami, wliczając moduł ActiveSync dla urządzenia H2 Vodafone, aplikację Kalendarza oraz wykonanie różnych zadań związanych z programowaniem GUI przy użyciu GTK oraz EFL. – Początkowo szukałem pracy w Lublinie. Okazało się jednak, że łatwiej było znaleźć pracę poza naszym krajem niż w Polsce. Po blisko roku etatowej pracy uznałem, że stworzę idealne stanowisko pracy dla siebie i innych – przyznaje Kacper Gazda.

W 2012 roku Kacper zaczął rozwijać MILO w Lublinie. Na początku programiści pracowali zdalnie. – Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, to teraz zdecydowałbym się na założenie własnej firmy znacznie szybciej. Pracując ze start-upem z Kalifornii zauważyłem, że firmy z Doliny Krzemowej wcale nie robią rzeczy lepszych jakościowo niż my Polacy w naszym kraju. Uznałem, że najwyższy czas zebrać młody i utalentowany zespół, który stworzy najlepszą firmę IT – plan jasny I bardzo trudny, ale wykonalny – mówi Kacper.

Początkowo były to dwie osoby. Ich liczba z każdym rokiem znacząco rośnie. Twórca MILO nadal jednak uważa swoją firmę za start-up. Planuje zmienić zdanie, po zatrudnieniu setnej osoby. Porównuje MILO do takich firm jak Apple, Google, Samsung czy Microsoft uzasadniając dlaczego firmę ciągle uznaje za start-up. – Znam Lublin i widzę, że potencjał ludzki jest tu ogromny. Szukając osób do pracy, poszukiwania zaczynam właśnie od Lublina. Co ciekawe, mamy do pracy dużo chętnych programistów z innych miast i krajów. Na rozmowie o pracę pytamy czy takie osoby są gotowe na przeprowadzkę właśnie do Lublina – wyjaśnia Kacper Gazda. – Mimo, że założyliśmy biuro również w Warszawie i planujemy dalsze inwestycje w innych miastach i krajach, to w Lublinie staramy się stworzyć mocny zespół. Nasze miasto jest jakby kojące i idzie własnym tempem do przodu. Warszawa może jest bardziej rozwinięta biznesowo, ale nie ma tego spokojnego klimatu, co Lublin. Coraz więcej programistów po wyjeździe do Warszawy rozważa powrót do Lublina – podkreśla Kacper.

Jego zdaniem, Lublin to jednak jeszcze wciąż trudny rynek na pozyskiwanie klientów. – Miasto wykorzystuje około 10 proc. swojego potencjału. Patrząc po tym, jak Lublin szybko się rozwija i inwestuje w branżę IT, to za 2-3 lata lubelska firma będzie w dużej ilości robiła projekty już dla lubelskich przedsiębiorstw. Obecnie 90 proc. naszych zleceń pochodzi od firm spoza kraju. Mamy klientów z Niemiec, Holandii, Stanów Zjednoczonych, Afryki czy Australii – mówi Kacper Gazda.

Gdy firma zaczęła się rozwijać i powiększać, pojawiły się też pierwsze problemy. – Gdy pracujesz u kogoś w firmie na stanowisku technicznym, to zauważasz, co jest w niej dobrego, a co nie gra zbyt dobrze. Masz wrażenie, że nikt poza Tobą nic nie robi – ani szef, ani dział marketingu, ani dział sprzedaży. Tylko dział techniczny wykonuje swoją pracę. Po założeniu własnej firmy okazuje się, że prowadzenie biznesu to nie tylko programowanie. Co więcej, programowanie staje się bardzo małym elementem pracy. Od prawie dwóch lat, ja sam już nie programuję. Najtrudniejszym elementem jest przejście właśnie tego etapu. Każdy z nas ma technika, przedsiębiorcę i managera w sobie, aczkolwiek proporcje tego podziału zależą od danej osoby. Należy rozpoznać swoje braki, doszkolić się z marketingu, sprzedaży, zarządzania, a to tak samo trudne rzeczy, co samo programowanie – wylicza Kacper Gazda. Kolejnym problemem był brak płatności od kontrahentów, co hamowało rozwój firmy. – Bylibyśmy o wiele większą firmą, gdybyśmy otrzymali wszystkie należne pieniądze za naszą pracę. Nie patrzę jednak na to w ten sposób i nie mówię, że klienci byli źli. Winne są moje decyzje, które podejmowałem na różnych etapach. Z perspektywy czasu, każdej nieotrzymanej płatności można było uniknąć. Nie lubię gdy przedsiębiorcy za swoje porażki winią niewypłacalność kontrahentów lub co więcej narzekają na polskich kontrahentów. Głównym powodem wszystkich problemów, w tym finansowych, jest zawsze sam przedsiębiorca. Jest to szczególnie zauważalne na początku drogi biznesowej. To bardzo wartościowe doświadczenia, bo prowadzenie firmy to popełnianie błędów, z których trzeba wyciągać wnioski. Obecnie, jednak, czas uczenia się na swoich błędach skończył się dla mnie i dla MILO – zauważa Kacper. Korzystamy z wiedzy i doświadczenia innych firm, ponieważ zabraknie mi czasu na Ziemi aby popełnić wszystkie błędy.

MILO swoim pomysłem – Foody, wygrało konkurs na najlepszy start-up. Mimo, że projekt własnego produktu nie był gotowy w stu procentach, to i tak zapewnił firmie rozgłos i zwycięstwo. Co więcej, Kacper podkreśla, iż zespół MILO nie był także w pełni zaangażowany w projekt. – Bardzo nie lubię międzynarodowego narzekania mówiącego, że czegoś nie da się zrobić. Ludzie mówią tak, chociaż naprawdę nikt nie próbował zrobić danej rzeczy. Ja wychodzę z założenia, że próbujemy, uczymy się, a jak się jednak nie da, to wyciągamy wnioski i idziemy dalej. Zatrudniając pierwszą osobę zawsze wierzyłem, że możemy być najlepszą firmą w naszej specjalizacji na świecie. Jestem przekonany, że mając świetny zespół skupiony na rozwoju własnym i firmy, osiągniemy ten cel. Mamy duże aspiracje. Gdzie będziemy za kilka lat? Patrząc na wzrost firmy, na mnie oraz pracowników, osiągniemy znacznie więcej niż może mi się teraz wydawać.

W Lublinie powstaje coraz więcej firm z branży IT oraz ITC. Nasze miasto przyciąga także duże międzynarodowe firmy, które swoje siedziby lokują właśnie w Lublinie. – Wiele firm narzeka, że w tym sektorze panuje kanibalizm pracowników i duża rotacja. Moim zdaniem pracodawcy powinni się skupić na tym, jak zatrzymać swoich pracowników, a nie jak podkupić ich komuś innemu. W końcu kto lepiej zna swojego pracownika niż jego pracodawca? Gdy do MILO przychodzi osoba z konkurencji, to zawsze pytam czy rozmawiała ze swoim pracodawcą o odejściu czy pytała o podwyżkę, mówiła, co mu się nie podoba w obecnej firmie. Tak chciałbym być traktowany przez osoby w zespole MILO I tak sugeruję innym. To jest moim zdaniem jedyne słuszne podejście – przyznaje Kacper Gazda.

Jak dodaje, ma nadzieję, że w niedalekiej przyszłości, swoje biura w Lublinie otworzą najwięksi gracze jak Google, Apple, Microsoft czy Samsung. – Z pewnością kilku pracowników rozważałoby przejście do bardziej rozpoznawanych marek, ale jestem pewien, że w ciągu 1-2 lat wróciliby do MILO. Dlaczego? Zdecydowanie wygrywamy klimatem pracy. Z drugiej strony, to bardzo duży rynek i sytuacje, w których walczy się o te same projekty są rzadkie. Moim marzeniem jest, aby firmy w Lublinie zamiast konkurować, połączyły się i wspólnie walczyły o największe projekty np. w Dolinie Krzemowej – mówi założyciel MILO.

Do realizacji takich, coraz większych projektów potrzebni są doświadczeni pracownicy. MILO cały czas prowadzi nabór dla wszystkich chętnych programistów. – Idealny pracownik to osoba, która jest zmotywowana do pracy, ma chęci i przyjmuje konstruktywną krytykę. Może brzmi to jak cliche, ale takie osoby faktycznie ciężko znaleźć. Szukamy osoby młodej, która dopiero startuje ale dostrzegamy w niej potencjał i widzimy, że jest to osoba, która chce się rozwijać i wykorzysta naszą pomoc w stu procentach. Drugi typ to osoby już z doświadczeniem. Na przykład, ostatnio rozmawiałem z kolegą z Ukrainy, który chciałby u nas pracować. Widać, że ma motywację, że mu zależy, ale takie samo podejście widzę codziennie u osób w Polsce. Z różnych powodów pracę mogliśmy mu zaproponować dopiero za miesiąc. Sam zapytał, czego może się przez ten czas jeszcze nauczyć, aby być jak najlepszą pomocą dla MILO. Właśnie takich osób szukamy, które nie będą traktowały nas jak markę, którą będą mogli zmienić, ale jako rodzinę, do której mogą dołączyć. Pracujemy codziennie z ludźmi a nie z markami – przyznaje Kacper Gazda.

Przez ostatnie 5 lat, od momentu gdy powstało MILO, zmienił się też sam Kacper Gazda. Jak wyjaśnia, przez większość tego okresu, nie miał wystarczająco dużo czasu dla swojej rodziny. Jego firma pochłaniała większość wolnego czasu. Kacper przyznaje, że każdego dnia wiele się uczy i jeszcze wiele jest do nauki. Otaczając się bardzo dobrym zespołem uczyć się jest jednak znacznie łatwiej. – Jakiej rady mógłbym udzielić dla początkujących osób w tym segmencie? Ktoś ostatnio zapytał mnie czy warto iść na studia informatyczne gdy w wieku 15 lat można już zacząć programować i zarabiać pięć lat później tyle, co 30-latek po studiach. Oczywiście można tak zrobić, ale pod pojęciem start-up kryje się też dużo szaleństwa i niebezpieczeństwa. Obawiam się, że w Polsce niedługo może dość do sytuacji, w której bardzo nieodpowiednie osoby będą próbowały prowadzić firmy za duże pieniądze. Złośliwi powiedzieliby, że taka sytuacja już ma miejsce. Duże osób dostaje fundusze na projekty, które nie mają racji bytu w komercyjnym świecie. Dlatego najbliższe lata to okres, w którym powstanie dużo firm, ale wiele też upadnie. Spora część osób może się przez to wypalić. Jakiej rady mogę udzieli? Do prowadzenia własnej działalności należy podchodzić bardzo ostrożnie i tak samo dobierać ludzi, którzy mogą podzielić się swoim doświadczeniem. Ja na początku szedłem tą drogą sam i popełniłem przy tym masę błędów, ale wytrwałość, ciężka praca I wiara w sukces pomogły mi przetrwać. Wielu osobom, które wykonują pracę techniczną może się wydawać, że mogą równie dobrze prowadzić firmę, której zespół prowadzi taką pracę. Ja miałem dokładnie takie podejście, gdy zakładałem MILO. Jest to błędne I bardzo niebezpieczne założenie. Jest to przestroga, ale mam nadzieję, że pomoże wielu osobom uniknąć poważnych błędów. O tym każdy początkujący przedsiębiorca powinien wiedzieć – mówi Kacper Gazda.